Uszczelnianie kosztów produkcji - naprawa wycieków
czas czytania: 4 minNapisałem wcześniej, że jedną z wad systemu „osłuchowo – dotykowego” jest brak możliwości mierzenia wycieków. Jest to z pozoru niepotrzebna funkcja, ale w faktycznie daje ona wiele korzyści firmie produkcyjnej. Po pierwsze, pomiar jest obrazem rzeczywistości, która po połączeniu ze statystyczną skutecznością napraw mówi nam o potencjale oszczędności. Po drugie, wycieki są różne i różnie kosztują. Pomiar umożliwia klasyfikację i decyzje co naprawiać w pierwszej kolejności, a z czym można poczekać.
Dodatkowo zestawienie, którą my dostarczamy daje jeszcze podsumowanie emisji szkodliwych substancji, które towarzyszą wytwarzaniu energii elektrycznej, a które zostaną ograniczone przez naprawy wycieków. Czy po dwakroć chronimy środowisko.
Arkusz kalkulacyjny, jaki dostarczamy w ramach raportu z detekcji to nie tylko archiwizacja napotkanego stanu. Można z niego korzystać jak narzędzia do wykonywania działań naprawczych, których efekty można zmieniać na bieżąco. Postęp napraw jest widoczny zaraz po ich wprowadzeniu.
Naprawy wycieków – warunek konieczny poprawy systemu
Detekcja wycieków sama w sobie nic nie wnosi do zmniejszania kosztów produkcji. Ponieważ audyty kosztują, to co najwyżej je zwiększy. Kluczową kwestią są zatem naprawy. Widać w raporcie, że koszty wycieków są różne. Czy usunięcie pięciu wycieków z 30 EUR każdy jest opłacalne bardziej niż jednego wycieku za 250 EUR? Raczej nie, ale czasem dla usunięcia takiego wycieku trzeba zatrzymać linię, której działanie daje firmie wielokrotność 250 EUR. I to już jest indywidualna polityka firmy. My polecamy zaczynać od największych wycieków. A w ogóle, to polecamy naprawy w jakikolwiek sposób, bo wciąż dla wielu firm ważniejszy jest „papier z audytu” niż faktyczna korzyść.
Jeśli użytkownik instalacji nie ma służb do napraw to może oddać nam to zadanie. Oprócz detekcji prowadzimy również naprawy wycieków oraz konserwacje systemów sprężonego powietrza. Wiemy, że są firmy, gdzie działy utrzymania ruchu mają wiele zadań i zajmowanie się sprężonym powietrzem jest na końcu ich listy, bo powietrze nie „kopie”, nie parzy i nie rozlewa się na posadzki. Dla nas za to jest priorytetem i w obsłudze tego medium się wyspecjalizowaliśmy.
Zapobieganie - tańsza forma oszczędzania
Na zakończenie chcę jeszcze podsumować skąd w ogóle biorą się wycieki. Robię to z myślą o tym, że zapobieganie jest tańszą formą oszczędzania niż naprawianie. Myślę, że znając powody wycieków jest łatwiej przed nimi się zabezpieczać, dlatego przedstawiam podział na kategorie wycieków zależny od sposobu ich powstawania.
● wycieki wynikające ze zużycia elementów wykonawczych – to na przykład: wycieki na zaworach i siłownikach. Elementy wykonawcze się zużywają i trzeba je konserwować lub naprawiać. Jednak nadal użytkowników uważa, że pneumatyka jest wieczna, a naprawianie jej to zbędny wydatek.
● wycieki wywołane przez uszkodzenia elementów pneumatyki. Do tej grupy zaliczamy uszkodzone przez obsługę manometry, zmiażdżone sztaplarką rurki, popękane (bo „upadły) narzędzia itp. Jak bardzo są to „spektakularne” wycieki można zobaczyć na naszych filmach
● wycieki wywołane użyciem niewłaściwych materiałów. Chodzi o materiały nie przeznaczone do pracy ze sprężonym powietrzem, ale powszechnie stosowane.
Zaliczają się do nich w pierwszej kolejności wszelkiego rodzaju węże z tworzyw sztucznych, które nie mogą działać z cieczami zawierającymi olej. Węże te sztywnieją, kruszą się z czasem i powodują powstawanie wycieków. Podobnie jest z rurami z PCV. I wreszcie ulubione w wielu polskich zakładach opaski.
Popularny „cybant” to rozwiązanie, które prawie zawsze powoduje wyciek. Opaski te stosuje się często ze wspomnianymi wyżej wężami. Może na początku, gdy opaska jest dokręcona a wąż jeszcze nie utwardzony przez olej, to wszystko działa. Do czasu.
Z doświadczenia, praktycznie „w ciemno” określamy jako punkty ryzyka właśnie te miejsca, gdzie są opaski. Średnie wielkości takich wycieków to 46 litrów powietrza na minutę. Przy pracy na trzy zmiany daje to jakieś 670 zł strat rocznie. Liczbę tę wystarczy przemnożyć przez ilość opasek, aby zastanowić się, czy trzeba robić detekcję i modernizować instalację.
Typowy sposób podłączania sprężonego powietrza generuje ponad 650 zł strat rocznie.
Na koniec „kwiatek”. Rozumiemy, że od służb utrzymania ruchu czasem wymaga się niemożliwego i to w dodatku natychmiast. Trzeba naprawić urządzenie tym, co jest, bo fabryka musi pracować. Ale kiedy po awarii przychodzi chwila spokoju, to dobrze jest usunąć prowizorkę.
Doraźne rozwiązanie problemu, które „działa” już ponad pół roku wygenerowawszy dotychczas blisko 500 zł strat.
Mam nadzieję, że udało mi się pokazać, że wycieki to problem nie tylko teoretyczny. Że praca nad ich usuwaniem jest konieczna i choć nie łatwa, to opłacalna.
O AUTORZE:
Wojciech Kwaśnicki – z branżą sprężonego powietrza związany od 2004.
Spręża koszty i uwalnia zyski firm produkcyjnych, bo wierzy, że dobra kondycja zakładów przemysłowych ulepsza życie wszystkich ludzi.
W swojej pracy stosuje nowoczesne metody obniżania kosztów użytkowania sprężonego powietrza. Poprawia już istniejące instalacje oraz wdraża rozwiązania dla nowo powstających firm. Spotkamy się w LinkedIn: